Tomasz Kubista PantherNudy w chacie ostatnio jak cholera, na pracę też jakoś ciśnienia nie mam, więc błąkam się po domu bez celu.
Czasem jak przyjdzie jakieś natchnienie...Nudy w chacie ostatnio jak cholera, na pracę też jakoś ciśnienia nie mam, więc błąkam się po domu bez celu.
Czasem jak przyjdzie jakieś natchnienie to do imadełka usiądę i kilka muszek ukręcę, i właśnie kręcąc kolejną pomyślałem: kurna, przecież dawno na rybach nie byłem!. No tak ale gdzie tu pojechać, na Dunajec daleko i droga do dupy, na San jeszcze dalej... oj ciężki żywot muszkarza ;-)
No i kiedy już miałem olać całe te ryby... eureka!!!
Przecież pod nosem mam łowisko o nazwie Czarna Przemsza, droga zajebista w 30-40 minut dojadę. Co prawda bardziej pasowała by nazwa Czarna Dziura, ponieważ wszystkie wpuszczane ryby znikają z prędkością światła nie wiadomo gdzie. Doszły mnie słuchy że podobno w czarnych dupach emerytowanych górników ale chyba nie, przecież gość mający cztery kafle emerytury plus deputat na kilka ton węgla nie kombinował by aby zabrać nadkomplet tęczaków za 13 zeta i nażreć się wstydu w przypadku wtopy. Kiedyś widziałem takiego beretującego piątą rybę, ale nie, musiałem się na pewno pomylić ponieważ gdy zapytałem to powiedział, że to trzecia a w ogóle to on ryb nie je, że to dla wnuczków... Tylko ile on musi tych wnuczków mieć skoro kiedy przyjadę to go widzę.
Więc pomyślałem sobie: no dobra, z rybami cienko ale może przynajmniej poćwiczę DH zgodnie ze wszystkimi radami Wuja których mam pełen łeb i jeszcze troszkę po kieszeniach.
Szybka mobilizacja i po piętnastu minutach pomykam drogą na Warszawę, po kolejnych trzydziestu pięciu kupuję licencję na zabijanie u miłego starszego pana w barze "Nad strumykiem". Teraz szybciutko nad rzekę by zapominając o całym świecie zamknąć się szczelnie w pudełku z napisem "flyfishing"
No tak, ale jeszcze trzeba kij zmontować, muchę przywiązać, kurna znów człowiekowi pod górkę
Kij poskładałem, kołowrotek przykręciłem i .........dupa, pół torby głowic,tipów dwa razy tyle i bądź tu człowieku mądry, w końcu doszedłem z całym tym bajzlem do ładu a tu kolejne wyzwanie, jaką muchę założyć?.
Przekopuję więc czeluści kolejnych pudełek nie mogąc zdecydować się co przywiązać. Powoli przechodzi mi cała ochota na te pieprzone ryby, wyciągam kolejne pudło miksu pierza z sierścią i Bóg wie z czym jeszcze,w końcu podejmuję decyzję i przywiązuję Black Doctor na treblu. W końcu jak DH to i mucha musi być odpowiednia.
Nareszcie stanąłem nad wodą, i co? Znów pod górę, jaki rzut zastosować - kłębią mi się te wszystkie rady Wuja we łbie aż mi z czapki paruje ale ok, jest decyzja - Perry Poke. Chyba tak się koleś nazywa co to wymyślił.
Świst głowicy w powietrzu i plask, zestaw ląduje w wodzie, czekam aż spłynie, energicznie podciągam linkę z piętnaście centymetrów po czym popuszczam i pstryk, coś ewidentnie skubnęło muszkę poprawiam w to samo miejsce, znów spłynięcie zestawu, podciągnięcie, popuszczenie i łuuup!!! Coś zeżarło mojego Doktorka.
Ryba przez chwilę tępo chodzi w jednym miejscu po czym robi odjazd w dół rzeki, kołowrotek aż gwiżdże, w końcu staje, udaje mi się odzyskać kilka metrów i znów chodzi w jednym miejscu. Ponieważ przeciwnik wydaje się spory robię szybki przegląd sprzętu: kij DH #8, running 30lb, podkładu 300m, przypon Stroft 0,35, kołowrotek jak mała wyciągarka... Jest ok, to musi wytrzymać. Postanawiam lekko przykręcić hamulec i nie wierzę w to co widzę: korbka trzyma się na ostatnich gwintach i zwisa jak psi ogon !!? Dokręcam ją delikatnie przeklinając pod nosem producenta, w tej samej chwili następuje kolejny odjazd - na szczęście o wiele krótszy. Zaczynam znów pompować odzyskując centymetr po centymetrze, na końcu zestawu czuć wspaniały pulsujący ciężar.
Doprowadzam rybę na płyciznę, jest ogromna, przypadkowy wędkarz próbuje chwytem za ogon wyjąć ją na brzeg, niestety ryba się płoszy i odchodzi na głębszą wodę. Mija kolejne kilka minut pompowania i ryba jest w tym samym miejscu, tym razem jednak pewny chwyt i mamy ją na brzegu. Jest jeszcze większa niż myślałem, oceniamy ją na jakieś 12kg, tylko co to kurna jest? Ani pstrąg ani troć... Ja pierdzielę, przecież to łosoś, ogromna samica srebrzyście połyskująca w promieniach słońca, myślę sobie - może ten okręg nie jest taki zły, starają się chłopaki zarybiać ładnymi rybami żeby wędkarze byli zadowoleni,albo .......kolejna myśl kotłuje się w głowie; kurka wodna, ja pierdzielę...
w zaporze we Włocławku musi być dziura którą rybakom łowiącym sieciami pod zaporą uciekają ryby. Co robić, zadzwonić do nich i ich poinformować :
Albo lepiej może do chłopaków mieszkających w tamtym rejonie, może by się udało tą dziurę powiększyć - fajnie by było częściej łowić takie ryby u nas na południu. Pomyślę później, trzeba spierdzielać znad wody bo nie wiem czy licencja za trzydzieści złotych obejmuje taką rybę Jeszcze każą mi wykupić kolejnych dziesięć.;-) ;-) ;-) ;-) ;-) ;-) ;-)
Szybka fotka i już siedzę w samochodzie i z bananem prawie do okoła głowy pomykam w kierunku domu............... Pokaż więcej4 lat temu